Barwa jasnobursztynowa, drobnopęcherzykowa piana o niezłej trwałości. Jak zwykle powąchałem otwartą butelkę i szału nie było, ale po nalaniu do szklanki już tak :) Piwo ma niesamowity aromat słodkich czerwonych owoców (malina, truskawka, poziomka). Chwilami wpada w taką malinową mambę, ale to też jest przyjemne. W smaku też jest świetnie - lekka słodowość i belgijskie drożdże, które dają nieco przyprawowy posmak. Goryczki prawie brak. Piwo nie jest zbyt pełne i dobrze, bo przy takiej mocy (10% alkoholu) jest zaskakująco lekkie i pijalne. Alkoholu nie czułem wcale. Sam aromat owoców jest bardzo trwały, nawet przy ostatnich łykach wciąż przyjemnie pieścił moje nozdrza :)
Znakomite piwo, bardzo polecam. Nie pamiętam, kiedy jakiś trunek dał mi taką przyjemność!
czwartek, 23 lutego 2017
Tomasz Kopyra - "Piwo - wszystko, co musisz wiedzieć, żeby nie wyjść na głupka"
No i stało się! Najsłynniejsza postać w polskim światku piwnym, Tomasz Kopyra z blogu http://blog.kopyra.com wydał swoją książkę! Regularnie oglądam filmy p. Kopyry na YouTube i lubię je, pomimo skłonności autora do dygresji i pewnej rozwlekłości w mówieniu. Polecam szczególnie kurs sensoryczny oraz serię "Warzę z Kopyrem" (jeśli interesujecie się warzeniem piwa w domu).
Książka "Piwo..." zawiera mnóstwo interesujących informacji o procesie tworzenia piwa, o stylach (chyba najciekawszy dla mnie rozdział), o historii, o różnych mitach i miejskich legendach... Wszystko przyprawione anegdotami i ciekawostkami. Obejrzałem wcześniej sporo filmików Kopyra, mimo to nie nudziłem się i wiele rzeczy było dla mnie nowych. Co ciekawe: niektóre elementy procesu warzenia zrozumiałem dzięki tej książce lepiej, niż przy "Domowym piwie", które całkowicie się skupia przeciez na procesie warzenia w domu...
"Piwo..." napisane jest zgrabnie i dobrze się czyta. Minusem był dla mnie pewien chaos w treści - czasem autor zaczyna jakiś temat i płynnie przechodzi do innego, nie kończąc tego pierwszego, w związku z czym lektura niektórych części pozostawiła pewien niedosyt (zwłaszcza to było widoczne w rozdziale o tym, jak czytać etykiety). Mimo to zdecydowanie polecam!
piątek, 17 lutego 2017
Piwa belgijskie
Jakiś czas temu trafiłem na sklep http://belgijskiepiwo.com. Jestem miłośnikiem piw belgijskich, zatem na wypełnianiu koszyka spędziłem tam naprawdę sporo czasu. :) Paczka sprawnie dotarła, zatem spodziewajcie się wkrótce recenzji piw belgijskich!
Pinta Eisbock
Eisbock to piwo wymrażane - czyli po procesie fermentacji jest poddawane działaniu niskich temperatur, a następnie powstały lód jest usuwany. Dzięki temu piwo ma wyższy ekstrakt i zawartość alkoholu, staje się bardziej esencjonalne.
Eisbock z Pinty to 27% ekstraktu i 11.5% alkoholu w butelce 0.33l. Piwo ma ciemnobrązowy kolor i bardzo nietrwałą pianę, która zniknęła w ciągu kilku sekund. W aromacie dominuje chleb (co jest typowe dla koźlaków, czyli stylu bock), zwłaszcza ciemny, a nawet pumpernikiel. Pojawiają się również nieco słodsze nuty, kojarzące się z rodzynkami. W smaku jest podobnie - chleb, ciemne pieczywo, odrobina rodzynek. Po kilku minutach spędzonych z tym eisbockiem zacząłem wyczuwać sos sojowy, który - niestety - dobił te słodsze nuty. Alkohol w smaku bardzo dobrze ukryty, przyjemnie rozgrzewa przełyk. Goryczki brak.
Piwo jest treściwe i smaczne, aczkolwiek czegoś mi tu brakowało. Spodziewałem się trunku znakomitego, a dostałem "tylko" bardzo dobre piwo.
wtorek, 14 lutego 2017
Żywiec Porter, leżakowany 3 lata
Witam na moim blogu o piwie! Nazywam się Przemek Müller i będę dla Was pisał o moich wrażeniach z degustacji, o warzeniu, o smakowaniu tego fascynującego trunku.
Jako, że to pierwszy post, postanowiłem sięgnąć do piwnicy. Leżakuję tam różne piwa (głównie portery) i wybrałem przedstawiciela tego gatunku z Żywca. Zdecydowanie nie jest to najlepszy porter bałtycki w naszym kraju, jednakże byłem ciekaw, czy czas mu posłuży.
Po otwarciu napotkałem przyjemny aromat rodzynek i trochę sosu sojowego. Są to typowe aromaty pojawiające się w leżakowanych ciemnych piwach, wynikające z utlenienia. Oba aromaty szybko uciekły po przelaniu do szkła (szkoda tego rodzynkowego!) - tu przeważała paloność, ale w ogóle w szkle jakikolwiek aromat był słabo wyczuwalny. Piana skromna i niezbyt trwała. Smak natomiast zawiódł mnie; piwo było bardzo wytrawne i zdecydowanie brakowało mu ciała. Przeważała paloność i alkohol, jakbym pił jakiegoś kiepskiego RISa, a nie porter bałtycki. Kiepsko się postarzał, niestety...
Mam nadzieję, że inne butelki z piwnicy lepiej zniosą próbę czasu!
Po otwarciu napotkałem przyjemny aromat rodzynek i trochę sosu sojowego. Są to typowe aromaty pojawiające się w leżakowanych ciemnych piwach, wynikające z utlenienia. Oba aromaty szybko uciekły po przelaniu do szkła (szkoda tego rodzynkowego!) - tu przeważała paloność, ale w ogóle w szkle jakikolwiek aromat był słabo wyczuwalny. Piana skromna i niezbyt trwała. Smak natomiast zawiódł mnie; piwo było bardzo wytrawne i zdecydowanie brakowało mu ciała. Przeważała paloność i alkohol, jakbym pił jakiegoś kiepskiego RISa, a nie porter bałtycki. Kiepsko się postarzał, niestety...
Mam nadzieję, że inne butelki z piwnicy lepiej zniosą próbę czasu!
Subskrybuj:
Posty (Atom)