Witam na moim blogu o piwie! Nazywam się Przemek Müller i będę dla Was pisał o moich wrażeniach z degustacji, o warzeniu, o smakowaniu tego fascynującego trunku.
Jako, że to pierwszy post, postanowiłem sięgnąć do piwnicy. Leżakuję tam różne piwa (głównie portery) i wybrałem przedstawiciela tego gatunku z Żywca. Zdecydowanie nie jest to najlepszy porter bałtycki w naszym kraju, jednakże byłem ciekaw, czy czas mu posłuży.
Po otwarciu napotkałem przyjemny aromat rodzynek i trochę sosu sojowego. Są to typowe aromaty pojawiające się w leżakowanych ciemnych piwach, wynikające z utlenienia. Oba aromaty szybko uciekły po przelaniu do szkła (szkoda tego rodzynkowego!) - tu przeważała paloność, ale w ogóle w szkle jakikolwiek aromat był słabo wyczuwalny. Piana skromna i niezbyt trwała.
Smak natomiast zawiódł mnie; piwo było bardzo wytrawne i zdecydowanie brakowało mu ciała. Przeważała paloność i alkohol, jakbym pił jakiegoś kiepskiego RISa, a nie porter bałtycki. Kiepsko się postarzał, niestety...
Mam nadzieję, że inne butelki z piwnicy lepiej zniosą próbę czasu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz