czwartek, 18 maja 2017

Lindemans Faro


Belgijski lambik z dodatkiem cukru.
Lambiki to piwa fermentacji spontanicznej, czyli do ich tworzenia nie używa się drożdży piwowarskich, tylko pozwala się na maksymalny kontakt brzeczki z powietrzem. Brzeczkę fermentują zatem tzw. dzikie drożdże obecne w powietrzu. Ponoć w pewnych okolicach Belgii fruwają unikalne szczepy drożdży, które nadają lambikom specyficzny smak oraz aromat kojarzony z mokrym sianem czy stajnią. Są to zazwyczaj piwa kwaśne! Często dodaje się do nich stary, zwietrzały chmiel - aby nie zmieniał aromatu, a tylko dostarczył swoich właściwości przeciwbakteryjnych.
Faro ma piękny, miedziany kolor oraz bardzo nietrwałą (jest to charakterystyczne dla piw fermentowanych dzikimi drożdżami), białą pianę. Aromat zupełnie nie przypomina piwa - kojarzy się raczej z winem oraz z kwaśnymi jabłkami! Ponadto są w aromacie nuty piwniczne (być może stajenne! Nie bywam często w stajniach, więc nie jestem pewien :)). Jest to dość niecodzienny bukiet, ale przyjemny.
W smaku jest słodko-kwaśne. Ponownie wyczuwalne są jabłka oraz (nieco mniej) porzeczki. Goryczki brak, ale zastępuje ją owocowa cierpkość oraz wspomniany piwniczny aromat, który objawia się też w smaku. Całość jest bardzo orzeźwiająca i pijalna. Niestety, po kilku łykach słodycz zaczyna dominować i zdecydowanie przeszkadzać. Końcówka butelki była już wręcz wyklejająca, nie czułem niczego poza słodyczą. A szkoda! Gdyby tę słodycz nieco zredukować, byłoby świetnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz