czwartek, 25 maja 2017

Leffe Blonde


Przyznam, że mam słabość do Leffe - praktycznie wszystkie ich piwa są godne polecenia. Cieszy mnie fakt, iż jest to marka coraz bardziej dostępna w Polsce.
Powyższy egzemplarz nabyłem w... Biedronce, gdzie Leffe regularnie się pojawia - zawsze w butelce 0.75l (wersja Blonde, sporadycznie Whitbread Golding). Najwyraźniej tym razem nie wytrzymało konkurencji z Fasbergiem, gdyż obniżono po tygodniu cenę (i tak już niską) z 12 zł na 9.99 zł.
Leffe Blonde to klasyczny przedstawiciel belgijskiego gatunku... blonde, a jakże. Czyli powinno to być piwo jasne, orzeźwiające, zawierające ok. 6% alkoholu i klasyczny, owocowy aromat pochodzący od drożdży belgijskich. Wersja warzona przez Leffe to 6.6% alkoholu i piękna, złota barwa. Piana niewielka, ale dość trwała. Już po otwarciu butelki zachwycił mnie wyraźnie waniliowy aromat - nie jestem pewien, skąd się on bierze (Belgowie nie podają pełnego składu piwa). W szkle wanilia jest odczuwalna słabiej, prym wiodą estrowe-owocowe aromaty. Smak jest zdominowany przez słód i skontrowany lekką goryczką. Piwo jest mocno wysycone, co tylko potęguje jego orzeźwiające właściwości. Bardzo pijalne, 0.75l wpadło we mnie w mgnieniu oka.
Zdecydowanie polecam! Leffe Blonde to świetny przedstawiciel gatunku i sprawdzi się znakomicie przy cieplejszych dniach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz